W pierwszym rozdziale opiszę wam, jak GO
poznałem. To był zwykły zbieg okoliczności. Poznaliśmy się na castingach do
X-Factor’a. Był naprawdę miłym chłopcem. Połączyli nas w zespół. Byłem w nim
ja, ON, Zayn, Liam i Niall. Każdy z nas. Był inny. Zayn miał inny kolor skóry i
inne wyznanie. Liam był przykładnym chłopcem, bez żadnej skargi. Niall to
farbowany blondyn, wiecznie w pobliżu lodówki. A ON? On miał na imię Harry.
Miał słodkie kręcone włosy. Oczy koloru głębokiej zieleni. Jego uśmiech już sam
w sobie był najpiękniejszym na świecie, a dodajcie do tego zniewalające
dołeczki. Miał również nieziemski głos. Tak cudownie zachrypnięty. Nawet teraz,
gdy przypominam sobie tamtego Harrego robi mi się cieplej na sercu. To właśnie
ten niewinnie wyglądający chłopak zawładnął moim sercem.
Pamiętam każdy moment. Każdą rozmowę.
Pamiętam jak mówił mi, że się boi, że bardzo
mu zależy, aby wygrać. To było jego największe marzenie. On po prostu kochał
śpiewać. Oczywiście każdy z nas kochał śpiewać. Jednak on miał pasje. Wyznaczył
sobie cel w życiu i do niego za wszelką cenę dążył.
Pamiętam jak go nieraz pocieszałem, bardzo
wtedy tęsknił za swoją mamą. Ja również, jednak nie dawałem tego po sobie
poznać. Potrzebował wtedy kogoś silnego. Tym kimś akurat miałem być ja. Nie
mogłem go zawieść.
Pamiętam jak dziwnie się czułem, gdy patrzył
na mnie tymi przenikliwymi oczami. Czułem nagły przypływ ciepła. Moim ciałem
władały dreszcze, które ciężko było mi powstrzymać, a jeszcze ciężej maskować.
Nie mówiłem mu o tym. Sądziłem, że to nie istotne, że mi przejdzie. Teraz
jednak wiem, iż się myliłem.
Odkąd pamiętam zadaje sobie pytanie: czy to
wszystko miało początek właśnie w tym programie? Prawdopodobnie tak. Jednakże
wtedy nie zdawałem sobie z tego sprawy. Byłem młody. Dopiero odkrywałem siebie,
więc skąd mogłem wiedzieć, że oznacza to coś głębszego? Nikt mnie nie uczył o
miłości. Nikt mi jej takiej nie przedstawiał. Nigdy nie rozumiałem jak można
kochać osobę tej samej płci. Być może życie chciało mnie doświadczyć, pokazać
jak to jest.
Początki były dla mnie przerażające. Nie
rozumiałem tego uczucia. Nie wiedziałem, czy jest właściwe. Bałem się, że
dzieje się ze mną coś nieodpowiedniego. Gdybym mógł cofnąć czas i powiedzieć sobie
to, co wiem teraz. Jednak nie żyjemy w filmie, a ja nie jestem szalonym
naukowcem. Szkoda. Może wymyśliłbym lekarstwo na miłość i brak zdecydowania. To
drugie zdecydowanie by mi się przydało.
Nie potrafiłbym zrezygnować z Harrego, ani z
NIEJ. Są wszystkim, co mam. Są moim powodem do bycia. Chyba głównie dla nich
walczę. Bo jest, o co walczyć. Są jak światełko w tunelu. Rozjaśniają cały mój
nudny świat, pełen szarości. Są naprawdę szczególnymi ludźmi dla mnie. Sądzę,
że są wszystkim, co najlepsze w moim życiu.
--------------------------------------------------------------
Oto
i jest pierwszy rozdział!
Już
śpieszę z wyjaśnieniami, dlaczego taki krótki.
A
więc jest on krótki, ponieważ rozdziały są takimi anegdotkami z życia Lou. W
każdym rozdziale poznajemy inny szczegół z jego życia. W tym przypadku było to
poznanie Harrego. Sądzę, że rozdziały będą chronologicznie ułożone, aby było
łatwiej zrozumieć sens tego ff.
Mam
nadzieję, że wam się spodobał rozdział i zostawicie komentarz :)
Tak,
więc wyjaśniłam, co miałam, no to… do następnego?